Przygotowując się do jubileuszu szkoły, odkryli zapomnianych bohaterów z przeszłości
O przygotowaniach do jubileuszu 150-lecia szkoły w Kleszczowie, sposobach na zainteresowanie młodzieży historią oraz ciekawych wydarzeniach, które wkrótce nastąpiąw związku z obbchodami, rozmawiamy z Robertem Nowakiem, nauczycielem historii w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 6 w Żorach.

- Przygotowania do jubileuszu rozpoczęliście pięć lat temu. Znam miasta z naszego regionu, które krócej przygotowywały się do obchodów jubileuszy swego powstania.
- Przychodząc tutaj do szkoły, osiem lat temu, zastałem taką sytuację - jest dużo dzieci miejscowych, którzy mają swoją historię, ale nie widać jej w szkole, a z drugiej strony mamy dopływ dzieci, których rodzice niedawno się tu przeprowadzili i są tu nowi. Mieliśmy przed sobą rzadki jubileusz 150-lecia szkoły, ale gdyby kogoś zapytać, jak to ma wyglądać, to nikt nie wiedział. Stąd idea, żeby przygotować się do tego z pięcioletnim wyprzedzeniem. W metodyce harcerskiej funkcjonuje coś takiego jak kampania "Bohater" - dowódca, drużyna przez kilka lat przygotowują się, żeby poznać temat. Chcieliśmy zrobić coś podobnego, tak żeby sama gala jubileuszowa zwieńczeniem tego procesu, a nie takim wydarzeniem, na które miesiąc przed przygotuje się program artystyczny, zaprosi gości, wręczy kwiaty i nic po tym nie zostaje. Dla mnie jako historyka było ważne, żeby poszerzyć przygotowania do jubileuszu o aspekt edukacyjny.
- Spięliście to w metaforze drzewa, którego korzenie to historia Kleszczowa, pień to dzieje szkoły, konary to nauczyciele, a żołędzie to uczniowie.
- Uważam, że symbolika ma duże znaczenie. Drzewo idealnie się do tego nadaje, bo ono samo w sobie jest historią. Podział na korzenie, pień, konary, owoce był naturalny. Wybór dębu również nie jest przypadkowy, bo on był w herbie Kleszczowa. Nieopodal mamy też las Dębina.
- Czy sięgnięcie do korzeni było dla uczniów zupełnie nowym doświadczeniem, czy oni, a przynajmniej ta część, których rodziny żyją tu od pokoleń, znała tę historię?
- Poszukiwaliśmy tematów, które mogły być im bliskie. Przykładowo korzenie miały dotyczyć samej historii Kleszczowa. Zaproponowaliśmy im, by poszukali informacji o krzyżach i kapliczkach przydrożnych. To są takie elementy, na które na co dzień często nie zwraca się uwagi, a one mają historię do opowiedzenia. Pojawił się też temat rodziny, która przekazała swoje tereny lokalnej społeczności. Dzisiaj istnieje tam parafia. Z jednej strony chodziło o to, żeby zainteresować młodzież, a z drugiej, żeby pokazać mieszkańcom, że ich historia jest ważna.
- To może być ostatni moment na pokazanie tej historii. Dzielnica zmienia się z roku na rok. Coraz więcej buduje się tu domów, wprowadzają się do nich nowi mieszkańcy.
- Gdy zacząłem tutaj uczyć, 7-8 uczniów na 25 było spoza Kleszczowa, a cała reszta mieszkała tu z dziada pradziada. Dzisiaj w takich klasach jest 4-5 uczniów mieszkających tu z dziada pradziada, a reszta to nowi mieszkańcy - przyjezdni, przybyli, przeprowadzający się z osiedli.
- Tym bardziej warto pokazać tę historię.
- Tak, to historia warta poznania. Przy rozbudowie szkoły stworzyliśmy izbę pamięci. To miejsce, w którym mieszkańcy mogą zostawić swoje pamiątki. W ciągu tych kilku lat zebrało się już tego tyle, że możemy wykorzystać to przy okazji obchodów jubileuszu.
- Patrząc dziś na nowoczesny budynek szkoły, trudno dostrzec w nim coś z przeszłości.
- Akt lokacyjny szkoły został nadany w 1875 roku. Szkoła powstała w innym miejscu niż obecnie, a mieszkańcy musieli opłacać nauczyciela. W kolejnych latach Kleszczów się rozrastał i trzeba było poszukać nowego miejsca. W 1905 roku otwarto szkołę w tym miejscu, w którym obecnie jesteśmy. Szkoła oczywiście wciąż się rozbudowie i modernizuje, ale miejsce przy ul. Pszczyńskiej jest to samo. Zresztą nawet w samej lokalizacji kryje się historia. Gdy rozmawiam z uczniami o marszu śmierci, mówię im: "słuchajcie, ci więźniowie szli dokładnie obok naszej szkoły!".

- Czy przedstawiając historię w tak obrazowy sposób, sięgając po różne metodyki nauczania, udaje się ich zdobyć ich uwagę?
- Zainteresowanie historią jest, choć nie jest ono powszechne. Pytanie "po co nam jest ta historia", często się pojawia. To dotyczy też innych przedmiotów. Dzieci w ogóle nie wiedzą, po co mają się uczyć, skoro wszystko jest w telefonie. Trzeba kombinować, żeby do nich dotrzeć, ale w każdej klasie jest kilka osób zainteresowanych, kilku pasjonatów. Teraz mamy ucznia, który jest w finale konkursu wojewódzkiego. Wcześniej mieliśmy laureata olimpiady, który dziś studiuje na "Jagiellonce".
- Wróćmy do jubileuszu. Uczniowie przez cztery lata przygotowywali się do niego, poznawali lokalną historię i mamy rok jubileuszowy. Co teraz?
- Przez te cztery lata szukaliśmy historii ukrytych, które na co dzień są skrywane. Na tych terenach czymś normalnym była na przykład służba w Wehrmachcie. Inaczej nie mogło być, bo takie reguły panowały na wojnie. Na bazie informacji, które udało nam się zdobyć, rozpoczął się piąty rok finałowy. Zaczęliśmy na jesieni - zorganizowaliśmy rajd górski, który odnosił się do patrona szkoły, Tadeusza Kościuszki - bohatera trzech narodów. Prawie sto dzieci pojechało w Beskid Śląski i poznało patrona od tej mniej znanej strony, np. co Kościuszko miał wspólnego z Indianami, albo dlaczego jest uznawany za świetnego inżyniera? 5 marca mamy wyjazd do Auschwitz śladami Michała Kohuta. To osoba, która wypłynęła w trakcie naszych poszukiwań.
- Kim był i co on ma z tym wspólnego?
- Michał Kohut mieszkał w Kleszczowie, choć stąd nie pochodził. Był żołnierzem. Tutaj znalazł swoją miłość, ożenił się, walczył w kampanii wrześniowej. Ostatecznie został zamordowany w Auschwitz i tam pojedziemy z uczniami klas ósmych już za kilka dni, 5 marca. Uważam, że aktualne warunki pogodowe najbardziej sprzyjają odbiorowi tragicznej historii tego miejsca. W marcu jest wilgotno, chłodno - uczniowie odczuwają to zimno. Łatwiej jest im sobie wyobrazić, co odczuwali więźniowie w pasiakach. Dodam jeszcze, że pamiątki po Michale Kohucie przyniosła jego wnuczka, która swoją drogą pracuje w szkole. Gdy mówię im, że to jest dziadek od pani Kornelii, oni inaczej do tego podchodzą. Abstrakcyjna historia staje się bliższa, namacalna.
- Co jeszcze?
- 1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W trakcie naszej kampanii odkryliśmy, że po wojnie na naszym terenie, w lesie Dębina, funkcjonowała jednostka porucznika Wiktora Kani, dowódcy największego oddziału w Beskidzie Śląskim. Co więcej, jego prawnuk był naszym uczniem. Dlatego jeszcze w marcu zorganizujemy grę na orientację związaną z miejscami, gdzie ten oddział mógł funkcjonować. Uczniowie poznają bliżej porucznika Wiktora Kanię. Kolejne przedsięwzięcie zaplanowaliśmy na kwiecień.
- Co to będzie?
- Wtedy będziemy mieli kolejną odsłonę gry fabularnej "Kapitan Felek" - w tym roku pod kryptonimem "Pieczęć". Będzie się łączyć z 80. rocznicą Katynia. Do tej gry chcemy zaprosić również uczniów klas o profilu mundurowy. Nawiążemy do Katynia i do Karola Juszkiewicza. Uczniowie będą mogli wcielić się w role bohaterów tamtych czasów.
- Kim był Karol Juszkiewicz?
- Karol Juszkiewicz to przedwojenny dyrektor naszej szkoły. Nie był stąd. Przeniósł się tutaj do pracy, w 1939 roku został powołany do wojska, służył jako kapitan rezerwy. Później trafił do Katynia i tam zginął.
- Wielka historia, a taka bliska.
- Taka jest idea, żeby od wielkich rzeczy, wielkich wydarzeń, zejść maksymalnie w dół.
- Wybiegamy myślami w kwiecień, tak więc trochę jeszcze przed nami.
- Tak, w maju planujemy wycieczkę do Krakowa. Kto będzie chciał, ten będzie mógł odwiedzić miejsca związane z Tadeuszem Kościuszką. Kopiec jest odnowiony, ma ciekawą ekspozycję muzealną. To propozycja dla chętnych.
Natomiast w czerwcu, przy okazji Dnia Dziecka, będziemy mieć festyn. W tym roku mamy pomysł, że połączyć go z postacią Marii Kownackiej, która jest patronką naszego przedszkola. Plastuś to postać bliska młodszym dzieciom - przedszkolakom, uczniom klas I - III. Pamiętamy, że obchody jubileuszu dotyczą całej szkoły, a nie tylko starszych klas.
- Później wakacje, a po wakacjach...
- Jesień i gala finałowa. Podsumowanie kilku projektów. Z ciekawostek - mamy zgodę prezydenta na umieszczenie kolejnego Żorka, który już jest projektowany. Oprócz tego mamy też inne działania - absolwenci przygotowują album ze zdjęciami każdego rocznika. Powstaje też okolicznościowa publikacja.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko
